-Nawet tak nie myśl.-powiedział i przytulił mnie.- Nie mogłem ci zabronić. Po prostu nie chciałem byś nie wiem,-przełknął ślinę.-umarła po tym jak zostałaś moją partnerką.
Spojrzałam mu w oczy
-Kali, czy ty wiesz jak ja cię kocham? Nic by mi się nie stało, jestem ognio odporna,ale coś mi by się napewno stało gdybyś tego nie przeżył. Nietylko mi ale i Zakowi -spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach, przytulił mnie jeszcze mocniej i pocałował.Po tym kontynuowałam.- Ale i tak dziękuje. Widzę że ci na mnie zależy. To było...-i znów się rozpłakałam.
-Ciiii kochanie nie płacz.-mówił do mnie Kali- Już nic mi nie jest.
-Ale przez to Zak mnie nienawidzi, mi też na nim zależy.-ryczałam dalej.- Ten mały cię uwielbia jesteś dla niego jak ojciec! Nie wiem czy jeśli on mnie nienawidzi ja mogę być z tobą! Nie mogę mu ciebie odbierać.
-mówiłam dalej.
Spojrzał na mnie , pewnym wzrokiem.
-Nie zostawię cię nigdy, na pewno pogodzimy to.-uśmiechnął się słabo.
-Przepraszam że przeszkadzam tę romantyczną scenę w mojej jaskini ale Kali jesteś ranny, a ja nie skończyłam jeszcze opatrunku - powiedziała Kate.
Kali wstał i podszedł do niej. Odwrócił jeszcze głowę i powiedział bezgłośnie" Nie martw się". Kiedy Kate owijała go dalej bandażami ja wyszłam z jej jaskini. Westchnęłam głęboko. Czy tylko ja mam takie pokręcone życie? Zdrada ojca-potwora , śmierć matki, całe moje młode życie w kłamstwie, wygnanie z watahy z powodu władanie ogniem potem okazuję się że mój ojciec chce zabić Golda i nagle trach okazuje się że Golda jest moim bratem! A teraz to.... Byłam wyczerpana.
-Nie przejmuj się Tijo , poradzisz sobie- usłyszałam głos w głowie. Po długim namyśle uzmysłowiłam sobie że to była Izyda.
-Dzięki, nie ma to jak pocieszenie od bogini rodziny z powodu kłopotów hm.... rodzinnych?!-pomyślałam
-HA! Jak ona nie umie cię pocieszyć ja na pewno to zrobie lepiej- powiedział Ra w mojej głowie.
-Nie ona uczy się mojej ścieżki.-rzekła Izyda ( nadal w mojej głowie)
-Ale mojej także!-oburzył się Ra
-Ja byłam pierwsza!
-Nie wybraliśmy ją równocześnie.
-DOSYĆ!-krzyknęłam, a przechodzący koło mnie ranny wilk zdziwił się .
-Sorki-wybełkotałam i zaczerwieniłam się.
-Nie polepszacie mi humoru. OBOJE!-pomyslałam
Odpowiedziała mi cisza. Nie wiem ile tak siedziałam, ale poczułam nagle że coś się do mnie przytula.
Przestraszyłam się i odskoczyłam to był Zak.
-Przepraszam.-spojrzał na mnie smutny.-Podsłuchałem waszą rozmowę..no twoją i Kali'ego. Naprawdą tobie na mnie zależy.
-Oczywiście malutki . -odpowiedziałam
(Kali , Zak dokończcie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz