wtorek, 20 listopada 2012

Od Lyki- Walka Kłów

Stałam i patrzalam na walkę Zara i Valkiri. Myślałam jak moge pomoc Zarowi. Nagle zobaczyłam pól wisiorka na szyi samicy. Przypominał mi sie wisiorek od Szu wyglądał tak samo a ten od Boga tez był połowa. Podbieglam do jaskini i wzięłam wisior. Powiesilam go na szyi i podbieglam na miejsce walki. Gdy tam dotarłam pod legalnie do Zambii pokazalam naszyjnik i powiedziałam dosyć poważnym głosem:
- Od nas sie zaczęło i na nas skończy.
Na polu działy sie cuda. Przez chwile niewiedzialam co sie dzieje gdy nagle Zaro upadł a Valkiri trzymała go przy ziemi. Wlecialam lekko w powietrze i z rozpendem uderzylam w nią. Ona sie przewróciła a ja krzyknelam:
- powalcz i kim kto cię może pokonać
Zauważyłam ze zobaczyła wisior i nie była szczęśliwa. Zaczęła na mnie nabierać ale ja świnie i szybko omijalam jej ruchy. Wzlecialam w powietrze a może skrzydła stały sie energia. Wilczyca zaczęła krzyczeć ze to ona zabiła mi matkę. Byłam rozloszczona zaczęłam mówić jakby nie swoim głosem słowa niezrozumiałe. Krecilam łapa i utworzylam kule mocy. Uderzylam nią w Valkirie a ona padła. Po chwili wstala ale wiedziałam ze nic mi nie zrobi. Gdy skończyłam mówić zaczęłam tak świecić ze oslepilam wszystkich. Promien światła skierowałam na nią i gdy powoli choć bardzo osłabiona zlecialam na dół ona była uwieziona w naszyjniku. Nagle wisior spoko sie w całość. Zambia podbiegla do mnie i zaczęła mówić
- Udało ci sie udało. Jej niema- uscisnela mnie a ja musiałam jeszcze coś zrobic. Gwiazdnelam i nagle pojawił sie Vivi. Moja przyjaciółka zlekla sie ale ja uspakajalam ja. Kazalam jej wsiąść na Viva a ona bo niepewnie zrobiła to. Mój skok odrazu wiedział gdzie lecieć ja tez. Lecielismy dosyć długo. Gdy byliśmy na miejscu Zambia zachwycają sie natura ale jakbardziej Kwiatem Wiecznego Szczęścia. Ustalam obok kwiata i polozylam ostrożnie naszyjnik. Spółkami sie z tym miejscem i usunelam Valkirie na zawsze. Podniosłam naszyjnik i powiedziałam do Zambi ucieszyła:
- To jest nasza wielka przygoda
Ona usmiechnelam sie.
- Wiesz Lyka wiem ile przeszlas po smierci matki wiec wisior bedzie u ciebie- powiedziala
- dzieki - odpowiedzialam sciskajac ja
Vivi zawiózł ja do domu a ja poszłam do swojej jaskini. Polozylam sie i zasnelam. Czułam sie urzędowania tym dniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz