Stałam i patrzalam na walkę Zara i Valkiri. Myślałam jak moge pomoc
Zarowi. Nagle zobaczyłam pól wisiorka na szyi samicy. Przypominał mi sie
wisiorek od Szu wyglądał tak samo a ten od Boga tez był połowa.
Podbieglam do jaskini i wzięłam wisior. Powiesilam go na szyi i
podbieglam na miejsce walki. Gdy tam dotarłam pod legalnie do Zambii
pokazalam naszyjnik i powiedziałam dosyć poważnym głosem:
- Od nas sie zaczęło i na nas skończy.
Na polu działy sie cuda. Przez chwile niewiedzialam co sie dzieje gdy
nagle Zaro upadł a Valkiri trzymała go przy ziemi. Wlecialam lekko w
powietrze i z rozpendem uderzylam w nią. Ona sie przewróciła a ja
krzyknelam:
- powalcz i kim kto cię może pokonać
Zauważyłam ze zobaczyła wisior i nie była szczęśliwa. Zaczęła na mnie
nabierać ale ja świnie i szybko omijalam jej ruchy. Wzlecialam w
powietrze a może skrzydła stały sie energia. Wilczyca zaczęła krzyczeć
ze to ona zabiła mi matkę. Byłam rozloszczona zaczęłam mówić jakby nie
swoim głosem słowa niezrozumiałe. Krecilam łapa i utworzylam kule mocy.
Uderzylam nią w Valkirie a ona padła. Po chwili wstala ale wiedziałam ze
nic mi nie zrobi. Gdy skończyłam mówić zaczęłam tak świecić ze
oslepilam wszystkich. Promien światła skierowałam na nią i gdy powoli
choć bardzo osłabiona zlecialam na dół ona była uwieziona w naszyjniku.
Nagle wisior spoko sie w całość. Zambia podbiegla do mnie i zaczęła
mówić
- Udało ci sie udało. Jej niema- uscisnela mnie a ja musiałam jeszcze
coś zrobic. Gwiazdnelam i nagle pojawił sie Vivi. Moja przyjaciółka
zlekla sie ale ja uspakajalam ja. Kazalam jej wsiąść na Viva a ona bo
niepewnie zrobiła to. Mój skok odrazu wiedział gdzie lecieć ja tez.
Lecielismy dosyć długo. Gdy byliśmy na miejscu Zambia zachwycają sie
natura ale jakbardziej Kwiatem Wiecznego Szczęścia. Ustalam obok kwiata i
polozylam ostrożnie naszyjnik. Spółkami sie z tym miejscem i usunelam
Valkirie na zawsze. Podniosłam naszyjnik i powiedziałam do Zambi
ucieszyła:
- To jest nasza wielka przygoda
Ona usmiechnelam sie.
- Wiesz Lyka wiem ile przeszlas po smierci matki wiec wisior bedzie u ciebie- powiedziala
- dzieki - odpowiedzialam sciskajac ja
Vivi zawiózł ja do domu a ja poszłam do swojej jaskini. Polozylam sie i zasnelam. Czułam sie urzędowania tym dniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz