sobota, 17 listopada 2012

Od Luny - Tawaret

Gdy Kate odprowadziła mnie do jaskini chwilę rozmawiałyśmy a potem poszła. Will był na polowaniu z Whitem a ja chodziłam zdenerwowana w kółko. ~~"To moja przyjaciółka muszę jej pomóc, ale jak, jak?! Przecież mnie mogę polecieć do Nut by ona coś zrobiła, ma własne problemy a poza tym nie jest cudotwórcą, nie potrafi wszystkiego, a założę się , że gdyby mogła pomóc Lyce już dawno by to zrobiła. Sama nie mam za specjalnych mocy, tylko ogień ale wątpię by mogło to coś pomóc, Kate daje z siebie wszystko"~~-myślałam dalej chodząc w kółko. Nie wytrzymałam w końcu i wyszłam z jaskini z nadzieja, ze nerwy mi przejdą. Szłam z wzrokiem wbitym w ziemie i patrzyłam gdzie idę. Po godzinie zorientowałam się ,że na skraju lasu, rozejrzałam się. Na drzewie koło mnie był wyryty napisz "Skraj Dwunogów". "Na Ra ja polazłam"-pomyślałam i zaczęłam się cofać, i wtedy..... >trzask< na łapie zacisnęły mi się sidła.
-No pięknie, no wręcz cudownie!-powiedziałam sama do siebie gdy doarło do mnie, że sama nie dam rady się uwolnić, i zaczęłam głośno wyć, w nadziej, że ktoś mnie usłyszy. Czekałam długo ale nikt nie przychodził więc przestałam. "W co ja się wpakowałam?!"-pomyślałam i w tej chwili ukazała mi się:
 


-Powinnaś na siebie uważać, teraz musisz martwic się też o swoje potomstwo - powiedziała postać.
-Kim jesteś?-zapytałam niepewnie, a wilczyca skinęła głową i sidła zaciśnięte na mojej łapie znikły.
-Jestem Tawaret, bogini i opiekunka samic w czasie ciąży, obserwuje cię od pewnego czasu, gdyż zbytnio się denerwujesz i narażasz. Pozwól, że zajmę się tobą.
-Dziękuję, ze mnie uwolniłaś, ale teraz już sobie poradzę-odparłam i ruszyłam w stronę jaskiń a Tawaret za mną.
-Czemu za mną idziesz?-zapytałam.
-Postanowiłam się tobą zaopiekować do póki nie urodzisz, myślę, że przy mnie będziesz bezpieczniejsza.
-Mówiłam, że sobie poradzę.
-Wiem, że jesteś samodzielna, ale...
-No zgoda-powiedziałam przerywając jej, gdyż pomyślałam, że to może nie taki zły pomysł- ale mam pytanie.
-Tak?
-Potrafisz leczyć?-zapytałam.
-W miarę tak, a co?
-Czy mogłabyś pomóc mojej przyjaciółce w miarę swoich możliwości?
-Zawsze mogę spróbować-powiedziała a ja uśmiechnęłam się i zaprowadziłam ją do jaskini w której leżała Lyka. Kiedy weszłyśmy zastałyśmy tam też Nut.
-Cześć -powiedziałam i usiadłam koło Nut a Taweret podeszła do Lyki która spała.

<Nut dokończ proszę>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz