Gdy
Kate odprowadziła mnie do jaskini chwilę rozmawiałyśmy a potem poszła.
Will był na polowaniu z Whitem a ja chodziłam zdenerwowana w kółko.
~~"To moja przyjaciółka muszę jej pomóc, ale jak, jak?! Przecież mnie
mogę polecieć do Nut by ona coś zrobiła, ma własne problemy a poza tym
nie jest cudotwórcą, nie potrafi wszystkiego, a założę się , że gdyby
mogła pomóc Lyce już dawno by to zrobiła. Sama nie mam za specjalnych
mocy, tylko ogień ale wątpię by mogło to coś pomóc, Kate daje z siebie
wszystko"~~-myślałam dalej chodząc w kółko. Nie wytrzymałam w końcu i
wyszłam z jaskini z nadzieja, ze nerwy mi przejdą. Szłam z wzrokiem
wbitym w ziemie i patrzyłam gdzie idę. Po godzinie zorientowałam się ,że
na skraju lasu, rozejrzałam się. Na drzewie koło mnie był wyryty napisz
"Skraj Dwunogów". "Na Ra ja polazłam"-pomyślałam i zaczęłam się cofać, i
wtedy..... >trzask< na łapie zacisnęły mi się sidła.
-No pięknie, no wręcz cudownie!-powiedziałam sama do siebie gdy doarło do mnie, że sama nie dam rady się uwolnić, i zaczęłam głośno wyć, w nadziej, że ktoś mnie usłyszy. Czekałam długo ale nikt nie przychodził więc przestałam. "W co ja się wpakowałam?!"-pomyślałam i w tej chwili ukazała mi się: -Powinnaś na siebie uważać, teraz musisz martwic się też o swoje potomstwo - powiedziała postać. -Kim jesteś?-zapytałam niepewnie, a wilczyca skinęła głową i sidła zaciśnięte na mojej łapie znikły. -Jestem Tawaret, bogini i opiekunka samic w czasie ciąży, obserwuje cię od pewnego czasu, gdyż zbytnio się denerwujesz i narażasz. Pozwól, że zajmę się tobą. -Dziękuję, ze mnie uwolniłaś, ale teraz już sobie poradzę-odparłam i ruszyłam w stronę jaskiń a Tawaret za mną. -Czemu za mną idziesz?-zapytałam. -Postanowiłam się tobą zaopiekować do póki nie urodzisz, myślę, że przy mnie będziesz bezpieczniejsza. -Mówiłam, że sobie poradzę. -Wiem, że jesteś samodzielna, ale... -No zgoda-powiedziałam przerywając jej, gdyż pomyślałam, że to może nie taki zły pomysł- ale mam pytanie. -Tak? -Potrafisz leczyć?-zapytałam. -W miarę tak, a co? -Czy mogłabyś pomóc mojej przyjaciółce w miarę swoich możliwości? -Zawsze mogę spróbować-powiedziała a ja uśmiechnęłam się i zaprowadziłam ją do jaskini w której leżała Lyka. Kiedy weszłyśmy zastałyśmy tam też Nut. -Cześć -powiedziałam i usiadłam koło Nut a Taweret podeszła do Lyki która spała. <Nut dokończ proszę> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz