-Czemu mi nie powiedziałaś?- naskoczyła na mnie Lyka.
-Czego?-zapytałam zdziwiona.
-Czego?! Tego że jestem boginią!- zawarczała Lyka.
Otworzyłam szerokousta.
-Co? Lyka... ty nie możesz być bogiem!
-A jak wytłumaczysz to!- powiedziała i próbowała chyba przywołać tą moc co wcześniej- Co się dzieje?-spojrzała na mnie wściekła - Zabrałaś mi to!
Już chciała się na mnie rzucić ale ja przywołałam mini tornado które ją uwięziło. Walczyła z tym.
-Ja, bogini nieba zakazuję uwolnienia Lyki póki nie odzwyska świadomości. Sprawiam to dla jej dobra.-wyszeptałam Teraz miałam pewność że nie ucieknie.
-Łgasz! To ja jestem boginią nieba. Tak powiedział mi Apopis! Tornado uwolnij mnie- powiedziała. Nic się nie wydarzyło. Skurczona trąba powetrzna nadal kręciła się w jednym miejscu trzymając Lykę.
-Oszukał Cię !Namieszał ci w głowie. Zaślepił ci oczy i okłamał!- powiedziałam zdenerwowana, Można powiedzieć że zaczęłam krzyczeć.
Teraz gdy byłam już naprawdę wnerwiona czułam jak moją prawdziwa postać boga chce si,ę ujawnić. Uspokoiłam się. To zabiło by Lykę.
-Ale... ta moc. -wyjąkała Lyka. Chyba wracała już do normalnego stanu.
- To było tylko oszustwo, złudzenie. Lyka nie możesz być bogiem bo bogowie powstali ponad 4000 lat temu.
-Więc ja jako duch...
To już prawda. Apopis zawładnął twoim ciałem i duchem! Gdybyś tego nie przerwała to już nie powróciła być do poprzedniej siebie oraz stałabyś się jego śłużennicą
Lyka otworzyła szeroko oczy
-N..naprawdę?-zapytała
-Niby czemu miałabym cię okłamywać.-rzekłam spokojnie. Spuściła łep. Po jej policzku spłyneła łza.
-Przepraszam... to wszystko wydawało się takie realne! Takie cudowne!
-To było tylko wyobrażenie, którym bóg chaosu próbował cię omotać.
-Przepraszam-powtórzyła. Podniosła głowę. Po jej policzkach zaczął lecieć strumień łez. Uwolniłam ją i podeszłam do niej by jej pomóc
(dokończ Lyka)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz