-Jak to nie a ta niby walka? To zabawa.
- Serio?
-No jasne że tak. Choć powiem że śmiech masz jak ze słowieszczej bajki.
Soney uśmiechnęła się ale tym razem milej. Pociągnęłam ją za soba. Ona poszła w miejsce mojej dawnej watahy. Zaczęłam mówić:
-Nikt tu nie mieszkał obrócz mnie i mojej mamy.
Wyglądała tak:
Nagle zza krzaka wyłonił się feniks.Była to samiczka. Wyglądała tak:
-To feniks mamy-powiedziałam wpatrując sie w nią.
-Jak się nazywa-zapytała Soney
-Fantazia.
(Prosze dokończ Soney)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz