O
świcie wyszłam z jaskini i udałam się do Thota by porosić go o
dodatkowe rady któe mogły by mi pomóc w walce. Kiedy już go zobaczyłam
przeszedł mnie lodowaty dreszcz.
-Witaj Sheilo.-Przywitał mnie ciepło.-Nie muszę pytać po co tu przyszłaś.Chodzi o walkę. Tak? -Zgadza się.Chciałabym poprosic o poradę... -Usiądź.-Nakazał a ja usiadłam na pieńku drzewa.-Mów. -Nie jestem pewna czy dam sobie radę...-Zaczęłam ale Thot mi przerwał. -Nie denerwuj się.Przecierz razem z tobą są też inne dwa wilki.Nie powinnaś się martwić. -Ale ja dysponuje mocą światła i boję się... -Juz to pzerabiaiśmy.Nie pamiętasz ile razy ćwiczyłaś panowanie nad tą mocą? -Pamiętam...Ale nie jestem pewna czy opanuję ją na wojnie... -Sheilo.-Powiedział poważnie.-Ciebie coś gnębi to widać...Nie masz mi czegoś do powiedzienia? -Nie...Wszystko w porządku. -Jakbyś chciała coś mi przekazać to wiesz gdzie mnie szukać.-Powiedział patrząc mi w oczy swoim hipnotycznym wzokiem. -Dziękuję.-Powiedziałam i wyszłam. |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz