Źle
się działo w naszej watasze. Nut wraz z Anubisem ułożyli świetny plan,
lecz nadal nie byłam pewna co do mojej pozycji. Wolałam atakować z ziemi
i wykorzystywać moje umiejętności. Ostatnio ostro się wzięłam za
trenowanie siebie i Zaka, ale nadal wiele nam brakowało do perfekcji.
Odprowadziłam go do jaskini Kaliego i wróciłam do siebie. Oparłam czoło o
ścianę i westchnęłam ciężko.
-Masz chyba sporo problemów, prawda? –
powiedział głos znikąd. Odwróciłam się gwałtownie i przyjęłam pozycję
obronną, ale po chwili zorientowałam się, że to tylko Anubis.
-Tak, mam wiele na głowie, ale to i tak nic w porównaniu z tym, z czym
zmaga się Nut.
-Zaciekawiasz mnie Neferet. Nie jesteś zwykłym
wilkiem. Podczas swojego życia wiele razy musiałaś mieć do czynienia ze
śmiercią. – Kiwnęłam głową i przypomniałam sobie niezliczone bitwy, w
których ginęły dziesiątki wilków. Nie miałam zamiaru pozwolić na to, by
to się powtórzyło. Postanowiłam już gdzie będzie moje miejsce. Na lądzie
I w powietrzu.
-Przepraszam, ale muszę coś uzgodnić z Nut.
–Ależ oczywiście. Do zobaczenia, Neferet. – powiedział i zniknął, a ja
sprintem pobiegłam do Nut.
(proszę Nut dokończ) |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz