piątek, 2 listopada 2012

Od Luny - C.D.


Tam czekał alpha i chyba cała wataha. Wtedy mnie olśniło "NIE! Idealna na partnerkę!".Nie mogłam na to pozwolić, nie chciałam tak skończyć, ale ich było więcej, i nawet gdybym próbowała uciec nic by to nie dało.
-No dalej ruszaj, i lepiej powiedz tak, bo inaczej zginiesz-szepnął mi ten co mnie prowadził, a potem wepchnął przed ołtarz.A gdy doszło do momentu by powiedzieć "tak" serce mi zadrżało "Wybacz Will"-pomyślałam i cicho powiedziałam to co miałam powiedzieć.
Myślałam, że mi serce pęknie, ale już nie było odwrotu. Potem sam alpha zaprowadził mnie do komnaty, wielkiej i urządzonej z przepychem i powiedział:
-To jest od dzisiaj twoja komnata, a teraz słuchaj uważnie, możesz przechadzać się po całym zamku ale nie wolno ci z niego wyjść ani wylecieć, wrócę do ciebie później obiecuje, a i jeszcze coś, jak masz na imię?-rzekł alpha.
Luna-odparłam.
-Dla jasności jestem Death-powiedział alpha i wyszedł. Ja podbiegłam do okna. Spojrzałam w dal, było widać prawie cały teren naszej watahy, a ja nie mogłam tam wrócić, bo naokoło było pełno straży. "Niedługo walka, a ja jestem tutaj i nie mogę nic zrobić"-myślałam-"Na Anubisa w co ja się wpakowałam"-myśląc tak spojrzałam na dziedziniec a mój nowy "mąż" własnie robił przegląd wojsk.
"Will proszę ratuj!!!"-pomyślałam wtedy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz