piątek, 2 listopada 2012

Od Neferet: c.d. Kaliego.


Nie lubiłam latać, ale nie mogłabym znieść widoku zawiedzenia na jego pyszczku. Wzięłam go na grzbiet, pożegnałam się z Kalim. Zak śmiał się i podskakiwał z ekscytacji. –Nie skacz tak, bo jeszcze spadniesz – ostrzegłam go i trochę zniżyłam lot. Mały od razu się uspokoił lecz i tak cały czas się śmiał. Gdy już dotarliśmy nad wodospad, Zak zeskoczył z moich pleców i pobiegł w kierunku wody.
 –Zaczekaj chwilę Zak! – odwrócił się tuż przy wodzie z podniesioną jedną łapką i przechyloną głową zaciekawiony
– Wczoraj było trochę zabawy, ale dzisiaj musimy popracować. – Mina trochę mu zrzedła, ale i tak szybko do mnie podbiegł i usiadł wpatrując się we mnie tymi swoimi wielkimi oczami dziecka. –Muszę sprawdzić, czy masz zadatki na Zaklinacza Wody.
–Zaklinacza Wody?
-Tak, Zaklinacz Wody to czarownik, który zna tajniki posługiwania się wodą nie tylko dla swoich celów. Na razie musisz mi obiecać, że nikomu nie zdradzisz jak się tka Magiczną Wodę. – Przysiągł kiwając głową z entuzjazmem. Odeszłam na parę kroków, zamknęłam oczy i wykonałam odpowiedni ruch. Jeden z wodospadów zmienił swój kierunek i cała woda zaczęła krążyć wokół nas. Świeciła nienaturalnym, magicznym blaskiem, który zależał od jej emocji. W tym momencie miał turkusowy połysk, co znaczyło, że jest lekko poddenerwowana. Wypowiedziałam zaklęcie, dzięki któremu w odbiciu wody pojawiły się różne zwierzęta. Po chwili skierowałam wodę z powrotem na swoje miejsce i oparłam się wyczerpana o drzewo. –Pani Neferet, coś się stało?
-Nie, po prostu ten rodzaj magii jest bardzo wyczerpujący. – otrząsnęłam się lekko i trochę się kołysząc podeszłam do Zaka. – Teraz ty spróbuj; zamknij oczy i wyobraź sobie niebieską falę magii spływającą od ciebie do wody tworząc małą fontannę wodną. – Zrobił to co kazałam lecz dopiero za czwartym razem udało mu się wyczarować małą fontannę. Po tym wysiłku usiadł i lekko się zasapał.
 –Świetnie! Jak na pierwszy raz wspaniale ci poszło! Na dzisiaj ci już wystarczy, bo się przemęczysz. – Kiwnął główką w wdrapał mi się na plecy. Ledwo oderwałam się od ziemi i lecąc łapami dotykałam czubków najwyższych drzew. Gdy dotarliśmy do jaskiń Kaliego nie było. Zak od razu się położył na posłanie i po chwili już smacznie spał. Pomyślałam, że poczekam na Kaliego, żeby mu opowiedzieć o swoich niepokojach związanych z szybkim rozwijaniem się mocy Zaka lecz sama po chwili zasnęłam z wyczerpania. Wyszłam z formy i już prawie śpiąc postanowiłam, że sama muszę zacząć trenować. Zasnęłam.
(proszę Kali dokończ)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz