Szłam przez las rozmyślając o słowach zjawy. Usłyszałam szmer i
schowałam się za krzakiem. Zobaczyłam Sheily a obok niej groźnie
wyglądające dwa wilki.Gdy się odwróciły zaatakowałam. Gdy odsunęłam się
na metr od nich zobaczyłam że Sheily żyje ale ciężko oddycha.
-czego wy tu szukacie?-zapytałam zdenerwowana
-A co ty tu robisz?-zapytał jeden z nich
-to teren watachy do której należę-warknęłam
-A to pech-odpowiedział ten sam
Zaczęła się walka. Zaatakowałam zadałam im parę głębokich ran.
Walczyliśmy tak pewien czas. Gdy miałam przewagę. Jeden z nich zaskoczył
mnie i leżałam. Drugi położył mi łapę na gardle.
-Vivi-krzyknęłam
-Co?-zdziwili się
Nagle zza horyzontu zauważyłam Viva. Uderzył w wilki a one padły.Wstałam
i podziękowałam Vivmortowi za ratunek. Gdy wstali nie chcieli już
walczyć i uciekli w głąb lasu.
-Leć do domu-powiedziałam Vivowi a on tak zrobił. Podniosłam Sheily i powoli szłyśmy w stronę watachy.
-Dzięki-powiedziała gdy było już jej lepiej. Poszłyśmy do jej jaskini i
położyłam ją na legowisku. Poszłam po Kate. Gdy już poszła siedziałam w
jaskini obok Sheily.
-Ty mnie uratowałaś?-zapytała
-Po części-odpowiedziałam
Opowiedziałam jej o wszystkim.
-Podziękuj twojemu przyjacielowi ode mnie-powiedziała a ja się uśmiechnęłam i powiedziałam:
-Nie ma sprawy.
Zaczęłyśmy rozmawiać i żartować.
(prosze dokończ Sheily)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz