poniedziałek, 5 listopada 2012

Od Neferet: Atak!

Walka trwała. Anubis zgodził się mi towarzyszyć w walce. On patrolował ziemię, a ja atakowałam z powietrza. Nieźle nam szło. Czasami ratowaliśmy inne wilki lub odnosiliśmy rannych do Kate. Nagle zauważyłam, że Zaro, nowy wilk w watasze, tak zacięcie walczy z jednym szarym wilkiem, że nie zauważył drugiego, który podchodził go od tyłu. Bez namysłu zanurkowałam i z całym impetem uderzyłam prosto w napastnika. Zanim się zorientował, przegryzłam mu tchawicę i zabiłam. Zaro właśnie kończył ze swoim przeciwnikiem, a Anubis zabijał kolejnego.
-Dzięki – powiedział Zaro i uśmiechnął się lekko. Też się uśmiechnęłam i wzbiłam z powrotem w powietrze. Byliśmy niedaleko środka bitwy, gdy nagle coś mnie złapało za łapę i pociągnęło w dół. Uderzyłam całym swoim ciężarem o ziemię i na chwilę mnie zamroczyło. Spojrzałam na swoją łapę i zobaczyłam pnącze, obok którego stał wilk, zbliżając się do mnie z obnażonymi kłami i zjeżoną sierścią. Wezwałam wodę i uderzyłam w niego z całej siły. Uderzył o drzewo lecz po chwili otrzepał się i zaczął biec w moją stronę. Dmuchnęłam w jego stronę i woda na jego futrze zamarzła tak szybko, że skamieniał kilka centymetrów od mojej szyi. Nagle przybiegł Anubis z lekką raną na boku i podbiegł do mnie.
 –Jesteś cała? – spytał i przegryzł pnącze uwalniając mnie z jego uścisku.
–Raczej tak, ale chyba złamałam sobie żebro. – Czułam w boku kłujący ból, aż ledwo wstałam.
–Może powinnaś iść do Kate, by cię opatrzyła?
-Nie, muszę im pomóc, nie mogę teraz odpuścić – powiedziałam i z powrotem wzbiłam się w powietrze. Latając nie czułam aż tak bólu, co przynosiło mi ulgę. Zrzucałam na obce wilki lodowe kolce i ostrza, które zabijały ich od razu. Nagle dostałam kulą ognia i ponownie zaczęłam spadać. Czułam smród spalonych piór. Machałam jednym skrzydłem, aż nie wylądowałam w wodzie koło wodospadów. Na brzegu stało z pięć wilków. Jeden miał krew na pysku. Stanowczo nie swoją. Wszyscy uśmiechali się krwiożerczo jakby już wygrali. Wkurzyłam się. Nagle woda wokół mnie zaczęła buzować i po chwili wokół mnie stało kilkadziesiąt wodnych wilków i smoków. Na mój sygnał zaatakowali i zabili wszystkich przeciwników w polu widzenia. Potem znikły. A ja zemdlałam tracąc coraz więcej krwi. Czułam jak ulatuje ze mnie życie wraz z powietrzem. Ostatnie co widziałam to cień…
(proszę niech ktoś dokończy)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz