poniedziałek, 12 listopada 2012

Od Kate

W czasie wojny jak zawsze miałam najważniejsze zadanie: funkcja lekarza. W takim zawodzie zawsze coś się dzieje. Czasem spieram się z różnymi, nieznanymi mi chorobami, ranami. Najważniejsza i najtrudniejsza praca. Ale dziś nie mogłam się skupić. Nadal myślałam o Goldzie. Myślałam:
- "Gdzie on się niby podział? Po prostu. Afera z ołtarzem i rozpłynął się! Od 39 dni nawet się do mnie nie odezwał i nie odwiedził! Mogłam to przemyśleć! To była szczenięca miłość. Jego obchodzi tylko wyzwanie, walki,bogowie egipscy!" - walnęłam pięścią w kamienny stół i zawyłam z bólu:
- Auuuuuuu! Ech! Durny stół! Obiła mi się ręka!
Zaczęłam się użalać. Podeszła do mnie Haidi. Pogłaskałam ją po pyszczku.
- Oh, kochana, tylko tobie mogę się zwierzyć! - przytuliłam się do niej.
- Daj mu szansę. - powiedziała smoczyca.
- On ją stracił! - powiedziałam.
Musiałam przerwać tą rozmowę bo przyszedł kolejny ranny wilk.

C.D.N.
(dokończcie za mnie)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz