Tak było już ciemno, a jutro w południe miała zacząć się bitwa. Postanowiłam że odwiedzę Kali'ego.Zapukałam a gdy usłyszałam" proszę " weszłam. W środku było straszne pobojowisko. Widziałam Zaka który biegał i krzyczał "Zniszczę i pokonam ich wszystkich" oraz Kali'ego który próbował go zatrzymać.
-Co się tutaj dzieje? -powiedziałam spokojnie, starając się nie wybuchnąć śmiechem.
-Ooo cześc Tija- powiedział Kali czerwieniąc się.
Teraz nie wytrzymałam i buchnęłam śmiechem, przez co zatrzymał się Zak i spojrzał na mnie.
-Co się stało-zapytał mały przekrzywiając łepek.
-Hahaha też chciała bym to wiedzieć.- wzięłam głęboki oddech i uspokoiłam się.-Wiec może wytłumaczysz mi to Kali?
-Tak wiesz Zak jest za mały by brać udział w bitwie więc próbuje udowodnić że...-mówił ale przerwał i teraz oboje wpatrywaliśmy się na Zaka.
Zrobił dziwną minę i kiedy już myślałam że wybuchnie kolejnym atakiem krzycząc"Nikt mnie nie pokona" zaczął płakąć.
-Oj nie płacz mały-podeszłam do niego.
-Jak ja byłam mała też nie brałam udziału w walkach.
Spojrzał na mnie a ja otarłam mu łapką łze, wyparowałam ją i sprawiłam że na pojej łapce zaczął tańczyć płomyczek.Zak wpatrywał się we mnie trochę ze strache ale bardziej z zaciekawieniem.
-Jak pani to zrobiła?- zapytał śmieją się.
(dokończysz Kali)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz