Stałam
w Magicznym Lesie. Luna i Will odlecieli na Thronie do Kate żeby ich
uleczyła. Vivimort powoli podszedł do mnie. Przestraszona odwróciłam
się.
-Ah to ty-powiedziałam myśląc o czymś innym
-Co jest?-zapytał trącając moje ramie
-Nic-odpowiedziałam-Lece do watahy
-Ja z tobą
Gdy to powiedział wsiadłam na niego i polecieliśmy. W drodze bawiliśmy się w powietrzu. Poczułam że to jest mój i jego żywioł. Pokazywaliśmy sobie nawzajem sztuczki. Nie myślałam o niczym innym tylko o zabawie. Gdy byliśmy na miejscu powoli wylądowaliśmy. Byłam w środku walki. Nagle jakiś wilk napadł na mnie ale Vivi skutecznie go odepchnął. Weszłam do jaskini gdzie Kate uzdrawiała Lune. Była bardzo zajęta. Podeszłam do niej a ona się tylko uśmiechnęła.
-Wajęta?-zapytałam
-tak ciągle ktoś ranny-odpowiedziała-Ty też?
-Nie nie
Wyszłam z jaskini. Odeszłam kawałek dalej. Zauważyłam że walka się kończy a nasi wygrywają. Po godzinie ( w ciągu której również walczyłam) skończyła się zwycięsko dla nas.Nagle z tyłu zauważyłam cień.Powoli i ostrożnie poszłam.Nie mogłam uwierzyć... To...to..Było nie możliwe. Zobaczyłam moją matkę. Jakiś wilk ciągnął ją po ziemi. Wyskoczyłam a wilk ją zabił. Wpadłam w szał zaatakowałam go bez ostrzeżenia. gdy już leżał zabity. Powoli zaczęłam się unosić w powietrzu a wokół mnie było mnóstwo powietrza. Nadole zobaczyłam w dole Nut,Vivi i Lune. Po nich pojawiło się ich więcej. Vivi podleciał do mnie i chciał się zbliżyć ale ja go uderzyłam. Zaczęłam strzelać powietrzem we wszystkich. Walczyłam sama ze sobą. Nie chciałam ich skrzywdzić ale nie mogłam wyrwać się z szału. Luna chciała mnie uspokoić lecz uderzyłam w nią z taką siła że padła na ziemie w pół żywa. Nut krzyczała do mnie. Ja nie słuchałam. Nagle przede mną pojawił się Ozyrys i zaczął do mnie mówić spokojnym głosem:
- nie chce cie skrzywdzić
Ja odwróciłam się do niego a ze mnie świeciło białe światło.
-Nie nie nie-krzyczałam
-Nie dajesz mi wyboru-powiedział i strzelił we mnie całą swoją mocą. Wszystko się zerwało leciałam w dół. Nie mogłam się uchronić przed upadkiem.Z wielkim hukiem padłam na ziemie. Nie mogłam złapać oddechu zemdlałam. Leżałam jak zabita. Ostatnie co usłyszałam to były słowa Nut
-Trzeba jej pomóc
-------------------------------Następny Dnień-------------------------------------
Gdy się obudziłam byłam w jaskini Nut. Obok była Nut , Geb i Whit.
Powoli podniosłam łeb ale z powrotem go położyłam. Słyszałam ich rozmowę:
-Nut coś trzeba zrobić-powiedział Geb
-Wiem-odpowiedziała
-Zagraża wielu wilkom w watasze. Albo trzeba opanować to albo..-Tu Geb przerwał na chwile-albo wyrzucić
-Nie nie możecie-krzyczał Whit a ja się uśmiechnęłam
-Whit idź pomóc innym-powiedziała Nut
Whit spojrzał się na mnie i wyszedł.
-Powracając. Może jakiś bóg jej pomoże albo czary
-nie wiem. trzeba to przedyskutować Geb z innymi.Trzeba dać jej czas.
-Czas..czas.. Od Luny wiem że to nie raz się zdarzyło że prawie ich zabiła. Tak nie może być..
-Uspokuj sie Geb coś się wymyśli...-Nut przerwała.Wiedziałam że w to wątpi. Czułam się okropnie.
-A może to ten duch-zaczęła Nut
(Prosze dokończ Nut)
-Ah to ty-powiedziałam myśląc o czymś innym
-Co jest?-zapytał trącając moje ramie
-Nic-odpowiedziałam-Lece do watahy
-Ja z tobą
Gdy to powiedział wsiadłam na niego i polecieliśmy. W drodze bawiliśmy się w powietrzu. Poczułam że to jest mój i jego żywioł. Pokazywaliśmy sobie nawzajem sztuczki. Nie myślałam o niczym innym tylko o zabawie. Gdy byliśmy na miejscu powoli wylądowaliśmy. Byłam w środku walki. Nagle jakiś wilk napadł na mnie ale Vivi skutecznie go odepchnął. Weszłam do jaskini gdzie Kate uzdrawiała Lune. Była bardzo zajęta. Podeszłam do niej a ona się tylko uśmiechnęła.
-Wajęta?-zapytałam
-tak ciągle ktoś ranny-odpowiedziała-Ty też?
-Nie nie
Wyszłam z jaskini. Odeszłam kawałek dalej. Zauważyłam że walka się kończy a nasi wygrywają. Po godzinie ( w ciągu której również walczyłam) skończyła się zwycięsko dla nas.Nagle z tyłu zauważyłam cień.Powoli i ostrożnie poszłam.Nie mogłam uwierzyć... To...to..Było nie możliwe. Zobaczyłam moją matkę. Jakiś wilk ciągnął ją po ziemi. Wyskoczyłam a wilk ją zabił. Wpadłam w szał zaatakowałam go bez ostrzeżenia. gdy już leżał zabity. Powoli zaczęłam się unosić w powietrzu a wokół mnie było mnóstwo powietrza. Nadole zobaczyłam w dole Nut,Vivi i Lune. Po nich pojawiło się ich więcej. Vivi podleciał do mnie i chciał się zbliżyć ale ja go uderzyłam. Zaczęłam strzelać powietrzem we wszystkich. Walczyłam sama ze sobą. Nie chciałam ich skrzywdzić ale nie mogłam wyrwać się z szału. Luna chciała mnie uspokoić lecz uderzyłam w nią z taką siła że padła na ziemie w pół żywa. Nut krzyczała do mnie. Ja nie słuchałam. Nagle przede mną pojawił się Ozyrys i zaczął do mnie mówić spokojnym głosem:
- nie chce cie skrzywdzić
Ja odwróciłam się do niego a ze mnie świeciło białe światło.
-Nie nie nie-krzyczałam
-Nie dajesz mi wyboru-powiedział i strzelił we mnie całą swoją mocą. Wszystko się zerwało leciałam w dół. Nie mogłam się uchronić przed upadkiem.Z wielkim hukiem padłam na ziemie. Nie mogłam złapać oddechu zemdlałam. Leżałam jak zabita. Ostatnie co usłyszałam to były słowa Nut
-Trzeba jej pomóc
-------------------------------Następny Dnień-------------------------------------
Gdy się obudziłam byłam w jaskini Nut. Obok była Nut , Geb i Whit.
Powoli podniosłam łeb ale z powrotem go położyłam. Słyszałam ich rozmowę:
-Nut coś trzeba zrobić-powiedział Geb
-Wiem-odpowiedziała
-Zagraża wielu wilkom w watasze. Albo trzeba opanować to albo..-Tu Geb przerwał na chwile-albo wyrzucić
-Nie nie możecie-krzyczał Whit a ja się uśmiechnęłam
-Whit idź pomóc innym-powiedziała Nut
Whit spojrzał się na mnie i wyszedł.
-Powracając. Może jakiś bóg jej pomoże albo czary
-nie wiem. trzeba to przedyskutować Geb z innymi.Trzeba dać jej czas.
-Czas..czas.. Od Luny wiem że to nie raz się zdarzyło że prawie ich zabiła. Tak nie może być..
-Uspokuj sie Geb coś się wymyśli...-Nut przerwała.Wiedziałam że w to wątpi. Czułam się okropnie.
-A może to ten duch-zaczęła Nut
(Prosze dokończ Nut)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz