poniedziałek, 3 grudnia 2012

Od Renixtera c.d.o.p. Neferet "dwunogi = kłopoty"



Wbiegłem przed Neferet i warczałem. Kontem oka zobaczyłem jak trzyma łapy w miejscu gdzie wyciekało jej masa krwi i chyba straciła przytomność! Osłaniałem ją i nadal warczałem. Jeden z ludzi podniósł wysoko  pistolet i wycelował we mnie. Pewnie by strzelił, ale chłopczyk którego tu przyprowadziliśmy wyrwał się matce i podszedł do mnie.
-Cacy hau hau -  Hau Hau ? co to miało znaczyć?! Nie znam ludzkiego. Czy ludzie tak nas nazywali- Hau Hau?!!! Dziwna nazwa.
Poklepał mnie po boku ( nawet miłe uczucie) i zajrzał mi przez ramię. Po czym powiedział coś w tym stylu :
-Dugi Hau Hau ma kuku -  „Dugi” chybo chodziło mu o Neferet ale co z tym kuku? Jak wrócę do domu musze znaleźć gdzieś słownik człowieczo –wilczy.
Człowiek ze strzelbą krzyczał coś do malca ale ten się nie ruszał. Wszystko obserwowałem bacznie. Muszę zabrać stąd Neferet bo się wykrwawi! Kobieta uśmiechnęła się już bez łez. Wyglądała ładnie. Chuda i zgrabna sylwetka. Luźna suknia zdobiona w zawijasy oraz brudna od ziemi nie wyglądała na niej tak strasznie, mimo to wyglądała na niej przepięknie. Włosy brązowe jak czekolada były upięte w niedbały kok. Jej błękitne oczy były przepchnięte od płaczu ale było widać w nich szczerą radość. Podeszła do mężczyzny z bronią i coś powiedziała. Nie usłyszałem co, chociaż i tak był nie zrozumiał, mógł bym się tylko domyślać. Odpowiedział jej niezadowolony na co odpowiedziała twardym spojrzeniem. Próbował coś tam jeszcze rozmawiać a inni ludzie też się wtrącili. Kobieta powiedziała głośno i poważnie ale starała się nie krzyknąć.
-Drogi Nicolasie ta wilczyca przyprowadziła twojego syna a ty ją postrzeliłeś. Chyba powinieneś ją teraz uleczyć! – rzekła, bałem co „CO” im powiedziała.
Kiwnął głową i wszyscy mężczyźni zaczęli do mnie podchodzić. Spojrzałem się im na ręce i znów się zjeżyłem. Położyli bronię na ziemię i nadal podchodzili. Patrzyłem na nich nie ufnie.
-Nie bój się. Nic wam nie zrobimy- człowieku! Jakbym zrozumiał co mówisz to bym ci odpowiedział! Po swojemu …
Kiedy zbliżyli się blisko już chciałem na nich skoczyć gdy poczułem czyjąś dłoń na karku. NIE ZŁAPALI MNIE! Odwróciłem się. To była ona. Mama chłopca. Jak ona się tam znalazła?
-Ciii spokojnie- powiedziała miękko. Uspokoiłem się mimo braku zrozumienia tych słów.
Wzięli Neferet i zaczęli biec w stronę domków. Wyrwałem się i pędziłem za nimi. Neferet otworzyła leciutko oczy.
-Jestem przy tobie- powiedziałem cicho a ona znowu zamknęła oczy. Weszliśmy do środka i położyli Neferet na stole stałem koło nich mino że odpędzali mnie od nich. Jeden z nich wziął szczypce.

(dokończ Neferet)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz