-Zostaw ją-zawyłam
-Nie rozkazuj mi.-warknął
-Zabronisz?!-bardziej zabrzmiało to jak wyzwanie niż pytanie.
-Tak- podniósł brodę do góry.-Jestem o wile silniejszy od samicy.
-Hahaaha- zaśmiałam się.- oj bo pęknę ze śmiechu.
-Przestań nie chce się z tobą bić.
-Bo się boisz?- przeszyłam go wzrokiem.
-Jesteś jednym z tych co są z watahy która chce walki o wodospad.-dodałam
-Phi!Ja z nimi? Jestem z sąsiedniej watahy.
Dobra trochę się rozgadał próbowałam zbliżyć się do Lyki,ale on zauważył to i położył jej łapę na gardle.
-Wypuszczę ją jak dasz mi całusa.
Udawałam że mam mdlości.
-Chyba sobie żartujesz.-wyrwał się Geb, ale łapę pokazałam mu by został z tyłu
-Wyzywam cię stawaj do walki!
-Szkoda-westchną wilk- Załatwie cię szybko i boleśnie.
Wszystko działo się tak szybko,ale miałam przewagę, zadałam mu dużo ran, raz poleciałam go góry i zaatakowałam z dużą siłą. W końcu powaliłam go i położyłam łapę na jego gardę.
-A teraz sio z tond.- wzięłam łapę, a on szybko i mocno skaleczył mnie w ramię. Ale zaraz uciekł do inni gdy to zobaczyli pobiegli za nim.
-Zanieście Lykie go Kate!Ja sobie poradzę.-powiedziałam do Geba.
Zobaczyłam jak Lykia ledwo łapię oddech. Nagle przed moimi oczami zawirowały plamki.
-Pomóż mi kochanie- zwróciłam się do Geba a on zaniósł mnie do watahy
(niech ktoś dokończy )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz