-Mam nadzieję,że nic nigdy nie zniszczy tej watahy-powiedziałam
-Ponoć każda wataha ma swój koniec...-powiedział Will.
-...każda zwykła wataha...a ta jest niezwykła-dodał
-Tak doskonale ujęte-odparłam - wyszłam z wody. Tamten motyl latał dalej a potem skręcił w stronę lasu.
-Chodź-krzyknęłam do Willa wychodzącego z wody- zobaczymy gdzie leci- i
pobiegłam za niebieskim motylem. Will pognał za mną. Po dość krótkim
biegu dobiegliśmy do łąki pełnej białych kwiatów. Setki białych kwiatów.
-Ładnie tu-powiedziałam i weszłam miedzy kwiaty, Will za mną.
Chodziliśmy aż doszliśmy do niebieskiego kwiatu, chyba jedynego na tej
łące. Ja patrzyłam się na niego, był na prawdę piękny:
-Podoba ci się?-zapytał Will a ja kiwnęłam głową. Wtedy on zerwał go i założył mi za ucho a ja uśmiechnęłam się do niego.
<Will dokończ proszę>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz