Od rana chodziłam niespokojna. Gdy tylko Geb mnie zobaczył podszedł do mnie.
-Coś się stało?-spytał troskliwie.
-Tak. Toboe właśnie wrócił z szpiegowania ranny, jest teraz u Kate.
-Acha widziałem go dlatego też przyszłem do ciebie zapytać co mu się stało?
-Był w przeciwnej watahe, dowiedział się czegoś. Jutro wieczorem chcą nas zaatakować mają już przygotowane pochodnie.Najpierw chcą podpalić las a potem przejśc do ataku.
-Zbiorę wszystkie wilki bo widzę że masz już plan.
Pokiwałam ponuro
----------------------------------po godzinie---------------------------------
Kiedy wszyscy zebrali się na dziedzińcu zaczełam.
-Jutro wieczorem chcą nas zaatakować. Najpierw podpalić las a potem przejść do ataku.Plan jest prosty. Look, Geb, Toboe , Drago i Zayn przejdą do ataku zanim jeszcze zdąża podpalić las. Ja będę latała gasiła pochodnie i was osłaniała. Aoife, Gilla, Ametsa wy zapędzacie i oddzielacie pojedyncze wilki do pułapek.Shira nas o wszystkim informuje ja też. Kate zostaje tu i będzie leczyła rannych.
-A ja?- podszedł do mnie Gold.
-Ty kochanie zostaniesz tu i będziesz pomagać Kate i masz nie oddalać się od niej.-powiedziałam stanowczo.
-No dobrze, ale jak urosnę będę walczyć.
-I to jak.-powiedziałam i polizałam go.
Jak odszedł znowu zaczełam.
-Każdy wie co ma robić?
-TAK!-odpowiedzieli chórem.
- Rozumiem teraz macie czas by się przygotować jutro zaczyna się bitwa.
(kto chce niech dokończy)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz