niedziela, 26 sierpnia 2012

Historia Zayn'a cz. 1

- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz? – spytała Gallia, rudowłosa wilczyca o ciemnobrązowych oczach.
- Nabewno... dam radę... ubierz mi – powiedziałem ciągnąc w pysku spory kij. Spojrzałem na nią. Nasze spojrzenia się spotkały. Gallia od razu spuściła wzrok zarumieniając się. Dałem sobie spokój. Zaciągnąłem ogromny badyl na kamień. Stanąłem na jeden z końców patyka, naprzeciwko srebrno-błękitnej tafli jeziora Bonge. Na brzegu wody odbijały się rozmaite drzewa – tu modrzew, trochę dalej wierzba, świerk, jodła. Odwróciłem się. Za mną rozpościerał się ogromny, majestatyczny las. Mój dom. Zamyśliłem się.
- Gotowy? – Gallia powiedziała to tak znienacka, że mało nie podskoczyłem.
- Przestraszyłam cię?
- Nie, skąd – bąknąłem – Ja się... niczego nie boję – skłamałem – A zresztą nie chce mi się o tym gadać. To co? Na trzy?
- Na trzy – westchnęła Gallia.
- Jeden...
- Trzy – krzyknęła wilczyca i wskoczyła na drugą stronę kija, a ja wyleciałem prosto do lodowatej wody. Gallia zaśmiała się:
- Masz rację, wilki potrafią latać – zobaczyła moją smutną minę - nie przejmuj się, jeszcze ci się uda!
- Taaak – westchnąłem. Wyszedłem z wody i otrzepałem się – ale nie poleciałem, bo... bo... bo nie byłem przygotowany – szczeknąłem. Latanie było moim największym marzeniem i zamierzałem je spełnić, nawet jeśli to było nie możliwe...
- Dobra, dobra... Niech ci będzie... musimy wracać, ściemnia się już. Dziś pełnia i nie chcę przegapić mojego ulubionego nocnego wycia – stwierdziła. Spojrzałem w górę. Gallia miała rację. Wielka czerwono-złota kula chyliła się ku tafli wody, która od pięknego zachodzącego słońca zrobiła się w kolorze bardzo dojrzałej maliny. Niebo przy lesie stawało się jeżynowo-fioletowe, a miejscami nawet granatowe. I poszliśmy. Zawracając ostatni raz spojrzałem na niebo. Ujrzałem przelatujące ptaki. „Ach! Jak ja bym chciał latać, być wolnym jak one, jak te piękne majestatyczne łabędzie!” – pomyślałem – „one to muszą być naprawdę szczęśliwe... albo nie doceniają daru, który dostały...”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz