Kiedy szedłem z Willem rozmawialiśmy dużo o przyrodzie. Podobało mi się to że też jest z nią tak blisko. Ziemia to był mój dom, żywioł od... chyba od zawsze XD.Las zieleń, czystość, po prostu to uwielbiałem, a do tego w ciszy mogłem słuchać co ma mi ciekawego do powiedzenia.
-Nie czujesz się samotny jak tak siedzisz na drzewach?- zapytał wilk
-Nie! Wręcz przeciwnie. Mogę rozmawiać ze zwierzętami na ziemi i w powietrzu.
-Ale teraz nie jest ich za dużo o tej porze roku.
-Nie narzekam. Wiesz przylatują inne stworzenia do nas i też jest o czym z nimi pogadać np. gil, sikorka a niektóre u nas zostają.
Dużo gadałem co jest do mnie niepodobne. Ach, jestem takim odludkiem, może czas by to jakoś zmienić? Nie... taki jestem Look.
-Zgłodniałem. Zapolujemy? Wyczuwam tu dzika- powiedział Will i zaczął się skradać do krzaków.
-Nie rób tego! -powiedziałem najgłośniej jak mogłem i zabiegłem mu drogę.- Przynajmniej nie przy mnie ! Jestem wegetarianinem.
-Sorry Look. Nie wiedziałem. To trochę dziwne jak na wilka.
-Zwierzęta raz mi pomogły i od tamtej pory stwierdzam że nie mogę ich jeść.
-Dobra rozumiem... ale naprawdę jestem głodny. Co mam zjeść?
Podszedłem do jednego krzaku i zacząłem kopać. Gdy dokopałem się do korzeni wyrwałem je i podałem Willowi.
-Smacznego.- powiedziałem.
-Żartujesz sobie?
(Dokończysz Will )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz