Byłam strasznie zdołowana. Byłam tu sama, bez nikogo. Żadnego wsparcia,
otarcia łez. Byłam wściekła na samą siebie choć nie wiem dlaczego.
Poszłam nad morze. była bardzo słoneczna i ciepła pogoda. Stanęłam nad
klifem i rozejżałam się. Wszędzie na około morze. Był to piękny widok.
Uwielbiałam jak morska bryza muska mą twarz, to był mój żywioł. Zaczął
mnie kusić. Postawiłam łapę do przodu lecz opamiętałam sie. Nie mam już
żadnej mocy; wymieniłam je na życie Golden Stona. Nie jestem też
nieśmiertelna. Gdybym skocyła roztrzaskała bym się na kawałki. Oto
ogarnął mnie po raz pierwszy strach przed śmiecią. Serce zabiło mi
mocniej. Jednak podjęłam decyzję i skoczyłam z klifu. Wydawało mi się że
spadam już wieki. Nie czułam już strachu tylko odprężenie. Woda mnie
wzywała. Czekałam tylko na spotkanie z nią kiedy się zanurzę.
Usłyszałam w głowie głos. Mój głos.
- Coś ty zrobiła? - spytał.
- To co powinnam - odpowiedziałam w myśli.
- Wcale nie powinnaś.
- A co miałam zrobić?
- To co naprawdę chciałaś zrobić. Wrócić do Niego.
Łza spłynęła mi po policzku i uleciała w górę. Poczułam że moknę i zaczyna brakować mi powietrza.
***
Poczułam mocny nacisk na klatkę piersiową. Wyplułam wodę z płuc i powoli
otworzyłam oczy. Całe były pokryte mgłą i widziałam również jak przez
mgłę. Zobaczyłam nad sobą wilczy cień. Przez chwilę widziałam zarysy
jego twarzy lecz zemdlałam i znów nic nie pamiętałam.
PROSZĘ! NIECH KTOŚ DOKOŃCZY!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz