O swojej przeszłości nie bendę rozprawiać, bo nie lubię o niej rozmawiać. Rodzice mnie pożócili i te sprawy.....
Spacerowałam nieznanymi mi ścieżkami w lesie. Zapósciłam się daleko od mojej jaskini. Zaczęło mi zasychać w gardle.
-Oby tu gdzieś było jezioro, czy coś bo chyba zaraz tu zdechnę!-pomyślałam
Szłam jeszcze jakieś pięć minut i dotarłam do wodopojóu. Nachyliłam się nad, gładką jak szkło, taflą wody i zaczęłam pić. Nagle usłyszałam jakieś kroki i szelest gałęzi. Gwałtownie się odwróciłam i zaczęłam warczeć, ale nikogo nie było. Usiadłam i zaczęłan się rozglądać, madal warCząc.
A K-Kimkolwiek jesteś wyłaź!-krzyknęłam
Zza krzaka wyłoniła się jakaś biała wadera ze skrzydłami. Przeszła koło mnie, jakby mnie w ogóle nie widziała. Patrzyłam się na nią z zaciekawieniem. Dawno nie miałam kontaktu z innymi wilkami. Każdego odrzócał mój wygląd.
N-Na co się tak gapisz?
A K-No nie wiem..... Na ciebie?!-odparłam oschle
N-Heh......
A K-Co "Heh"?!
N-Nie ładnie tak odzywać się do starszych.
A K-Oj orzepraszam. Nie wiedziałam. Może przynieść pani trochę świeżego mięsa i wymasować tyle łapy.....?!-odburknęłam złośliwie
N-Wiesz nie musisz być wredna! Tak się składa, że stoisz orzed Boginią Nut-Bohinią ścieżki najczęściej wybieranej orzez wilki!
A K-Pchi! Ja idę ścieżką Ozyrysa!
N-Super!-warknęła, ale zaraz się uspokoiła.
N-Źle zaczęłyśmy znajomość. Ja jestem Nut, a ty?-spytała łagodnym głosem
A K-Aklea Taka!-warknęłam
Nut? Dokończysz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz