Próbowałam ratować Golda. W pewnym momencie wpadł mi do głowy pomysł.
- Wiem jak uratować Golda!
- Jak? - zapytała zapłakana Nut.
- Wystarczy moc. - powiedziałam spokojnie. - Poświęce moją moc dla Golda!
- Nie możesz... - powiedział ktoś zza mnie.
- Wiem co mogę! - kszyczałam przez łzy. - Woda daje życie. Da je równiesz Goldowi!
- Sama woda nie uratuje Golda. - powiedziała Nut i położyła łapę na moim ramieniu. Uspokoiłam się.
- Sama woda nie. - powiedziałam spokojniej. - Potrzebne są tylko
odpowiednie składniki. Nut, pozbieraj paproć, kilka szyszek sosnowych,
wilcze łyko, kilka fiołków i naczynie ze świeżą krystaliczną wodą.
- Dobrze! - powiedziała i pobiegła.
Ja przygotowałam mały kociołek i czekałam na Nut. Kiedy dała mi składniki, wrzuciłam je do kotła i zaczęłam mówić:
- "Kochana Matko Naturo! Woda daje życie. Daje życie roślinom i
zwierzętom. A ja; zwykły wilk nie jestem godna panować nad tym potężnym
żywiołem. Żaden wilk nie powienien panować na żywiołami! Dlatego oddaje
ci moją moc aby ona uratowała wilka w potrzebie. Zamieniam moc na
życie."
Kiedy skończłam mówić rozciełam nożem żyłę z której kilka kropel krwi
wpadło prosto do kotła. Nagle wywar zacząL zmieniać kolor. Najpierw stał
się czerwony, później zielony, fioletowy, żółty, niebieski, różowy aż
stał się przez roczysty jak woda. Wziełam drewnianą łyżkę, nabrałam do
niej mikstury i podałam Goldowi do ust. Czekałam a obok mnie siedziała
zapłakana Nut. Po kilku minutach Gold powoli spróbował się podnieść.
- Kate... - powiedział słabym głosem.
- Też cie kocham! - powiedziałam i zaczęłam go przytulać.
Oddałam moc za niego ale czyjeś życie zawsze jest ważniejsze niż moc.
C. D. N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz