niedziela, 30 września 2012

Od Zhalii

Miałam wszystko... Wszystko czego mogłabym zapragnąć, ale... Chciałam więcej...
Ja córka pary alfa... Odeszłam...
Mój chłopak był ze mną tylko ze względu na mój wygląd i pozycję...
I co z tego, że naprawdę go kochałam?
Odeszłam...
By zacząć od nowa...
Wiele miesięcy... Błąkałam się poszukując swojego miejsca na świecie i kogoś kto mi pomoże.
Teraz uważam, że moja ucieczka, była największym błędem w całym moim życiu.
Czy będzie mi dane odnaleźć szczęście?
- Kim jesteś?- nagle usłyszałam czyjś głos zza drzew.
- Z-zhalia...- zająknęłam się- A ty?
Wilczyca podeszła bliżej i moim oczom ukazała się biała wilczyca.
- Nut.
Bez słów zgięłam się w ukłonie.
Wilczyca się zaśmiała.
- Nie musisz...- uśmiechnęła się, a ja powstałam- Chcesz dołączyć do mojej watahy?
- Ja?- nie mogłam uwierzyć- Oczywiście!
I tak moje życie zaczęło się od nowa.

Powitajmy nową członkinię - Zhalie

 Imię: Zhalia (czyt. Zalja)
 Pseudonim: Zhali (czyt. Zali)
 Wiek:  1 rok i 1 miesiące ( nie może zginąć ze starości, ale w walce to inna sprawa)
 Płeć: Samica
 Partner: Zauroczona pewnym samcem...
 Status: Wróżbitka
 Ścieżka: Neftydy
 Dzieci: Nie ma
 Rodzina: Zostało już tylko wspomnienie spokojnych oczu matki.
 Moce i umiejętności: Kontroluje wodę, może stanąć w ogniu, wspomaga wzrost roślin. Jednak to latanie napawa ją przerażeniem... Ten dar również otrzymała od losu, ale... Nadal boi się upadku.
Charakter: Mądra, spokojna, miła i czarująca. Wszyscy wiedzą w kim zakochał się jej wybranek, więc często te cechy zastępuje rozpacz.
 Co lubi: Muzykę, żywioły, naturę, fajnych samców... Szkoda, że większość taka nie jest...
 Czego nie lubi: Siebie- za to, że pokochała nie tego, co powinna, niszczenia natury i środowiska, ludzi, ciemności, wysokości, pająków
 Steruje: Lost
 Historia: Kiedyś żyłam sobie spokojnie i szczęśliwie w mojej dawnej watasze... Miałam rodzinę, szczęście, miłość... Ale mi było mało. Myślałam, że jestem niezauważana, rodzice o mnie nie dbają, a mój chłopak jest ze mną bo... Wyglądam jak wyglądam... Nie za to jaka jestem... Co z tego, że na prawdę go kochałam? Nawet... Już nie pamiętam czemu, ale... Zostawiłam idealny dom, idealne życie, by zacząć od nowa. Przez długi czas błąkałam się sama po świecie, ale potem... Znalazła mnie Nut i przyjęła mnie do watahy... Jednak nadal czuję, że choćbym nie wiem co zrobiła, nigdy nie odzyskam mojego dawnego życia... Czy już nigdy mam nie być... Szczęśliwa?...

Powitajmy Lyke- nową członkinie



imię:Lyka
wiek: 1 rok 6 miesięcy
płeć: samica
partner/partnerka: Szuka
status:zwiadowca
ścieżka:Ozyrys
dzieci:brak
rodzina: Zaginęli gdy ona była szczeniakiem
moce i umiejętności :Potrafi latać,czytać w myślach,porozumiewać się z duchami,szukać zaginionych osób,panować nad powietrzem,szybko biega i z łatwością omija przeszkody,
charakter :Miła,szalona,uprzejma, tajemnicza na wiele godzin oddziela się od stada
co ją interesuje:latanie,magia,zabawa
czego nie lubi:Wrogów,natrętnych wilków i nudnej muzyki
steruje: Patrycja6751
historia :Nie wiele pamięta. Pewnego dnia gdy była szczeniakiem jej rodzice zginęli w pożarze ratując ja. Nic więcej nie pamięta.

Od Look'a

Nieźle się porobiło! Gold poznał swojego.... ojca. Była opowieść i dużo łez. Kate straciła moc... i w tym wszystkim ślub!!! Ja patrzyłem na to wszystko z góry. W sensie dosłownym bo siedziałem na drzewie i obserwowałem ich poczynienia. Gdy Nut pobiegła gdzieś z nowożeńcami. Ja poszedłem do Ametsy. Wszedłem do jej jaskini . Siedziała tyłem do mnie i studiowała jakąś książkę.
-Buu- krzyknąłem a Ametsa opuściła księgę.
-Ach! Look nie strasz mnie tak więcej!-powiedziała
-Przepraszam- powiedziałem i podeszłem do niej i zaczęliśmy się całować.
-Nie umiem się na ciebie długo gniewać.-powiedziała zarumieniona.
-Dobrze wiedzieć.
-Słyszałeś coś o tych nowych ścieżkach? -spytała nagle.
-Eee tak każdy ma chyba wybrać sobie jakąś.
-Acha a ja nie mam bladego pojęcia kogo.-powiedziała a ja spojrzałem się na nią.
-Żartujesz. Wiesz myślę że powinnaś studiować ścieżkę... tego...no... boga... Jak się nazywał ten bóg wiedzy.
-Chodzi ci o Thota?
-Tak Penhota- rzekłem
-Nie Thota-poprawiła mnie-I ja jeszcze nie jestem pewna...
-Dobra dajmy sobie z tym spokój.-powiedziałem i skłoniłem się.- Czy panienka zechciała by ruszyć ze mną w cudną podróż?
-Myśle że się zgodzę.- powiedziała i wybuchnęła śmiechem.
Pobiegliśmy nad wodospad. Zaczęliśmy się chlapać i śmiać. Zanurkowałem i zobaczyłem średni otwór. W płynąłem do niego a Ametsa za mną. Wybłyneliśmy w jakiejś jaskini. Byłą pięknie przyozdobiona. Nie mogłem nie wytrzymałem. Zwróciłem się do Ametsy.
-Zostaniesz moją żoną?- wyjąłem rubin
( Ametsa dokończ bo nie wytrzymam)

Od Nut

Tak się ciesze. Gold i Kate się pobierają. Byłam taka szczęśliwa. Jednocześnie smuciło mnie to że Kate musiała oddać swoje moce a ojciec Golda i Tiji Black był takim wrednym potworem i nie zniosłam jego gadania więc zakleiłam mu pysk, a Dragon i Toboe powlekli go do więzienia. Przytuliłam Kate i Golda.
-Już nie mogę się doczekać waszego ślubu.-powiedziałam ze łzami.
-Ciociu nie rozklejaj się.-powiedział Golda rumieniąc się.
-Och... chodźcie.-powiedziałam i pobiegłam w stronę lasu. Małżonkowie spojrzeli na siebie i po chwili zaczęli biec za mną. Po jakieś 10 minutach biegu, ukazał mi się znajomy widok. Poznałam ta drogę
Było tu pięknie o tej porze roku. Kate i Gold uśmiechnięci patrzyli jak kolorowe liście wirują i opadają koło nich.
-To jeszcze nie wszystko.-dodałam i skręciłam. Od razu zobaczyliśmy cudowny pejzaż. Po lewej stronie znajdowało się jezioro:
 a po prawej łąka :
- Tu spodlałam się z Gebem po raz pierwszy. Nic się nie zmieniło.-powiedziałam radosna
Gold obioł Kate i we troje patrzyliśmy na ten widok.


( Dokończ Kate lub Gold)
 

Nowy towarzysz- powitajmy Haidi


Imię: Haidi
Umiejętności i cechy: Zionie wodą, kontroluje morze, wywołuje deszcz, oddycha pod wodą. Poważna, dojżała, spokojna.
Wiek: 1160 lat
Partner: -
Opiekun: Kate

sobota, 29 września 2012

Zmiany


Jak zauważyliście  nasz blog zmienił się ;).  Poczytajcie nowe zakładki i wybierzcie jaką ścieżką twój wilk chciałby zgłębić.

Nowy towarzysz !

Imię: Valiane(dla znajomych Vili)
Umiejętności i cechy:Miła odważna wesoła. Lata jest w tym szybka,  panuję nad żywiołem wody,zionie ogniem, oddycha pod wodą,wierna towarzyszka rodziny Nut.
Wiek: 120 lat
Partner: brak
Opiekunowie: rodzina Nut

niedziela, 23 września 2012

Od Golda c.d. o. Kate

Tak strasznie się ucieszyłem! Czułem, że to ta właściwa!
-Och Kate! Kocham cię!- Nut się rozpłakała i mówi:
- Tak szybko dorosłeś.... Jeszcze niedawno byłeś małym szczenięciem...
- Nie martw się zawsze nim dla ciebie pozostanę!
- Gold! Chyba pora przygotować ślub! - Zawyła z wyrzutem Kate.
-Ach tak tak! Właśnie miałem iść!
-Ach ci mężczyźni! - Powiedziała Kate.
- Mam kilka uwag co do ślubu z tą lalunią! - Powiedział Black.
- Ach zamknij się! Już się nagadałeś! - Powiedziała Nut i zakleiła mu usta.
<Dokończ Kate bo tym razem ja cię uduszę!>

środa, 19 września 2012

Od Kate - c.d. op. Golda


- Kate, czy zostaniesz moją żoną?
Zaczęłam się jąkać.
- Wiesz Gold... eee.... no.... Kocham cię ale..... - przemyślałam chilę - Tak.
Zobaczyłam że łzy płyną mu po oczach. Dodałam:
- Niezależnie ile mam lat, czy jestem starsza, czy ty młodszy. Kocham cię. - nałożyłam obrączkę.
Nagle przypomniałam sobie o ojcu Golda. Odwróciłam się do niego.
- Nie zapomnę też o tobie, teściu. - powiedziałam podchwytliwie.
Zamachnęłam się łapą i walnęłam go pięścią prosto w pysk że aż prewrócił się. Poczułam jak zdrętwiała mi łapa.
- To za nazywanie mnie Lalunią! - powiedziałam tryumfalnie.
Podeszłam do Golda. Pysk miał otwarty na całą szerokość z podiwu.
- Mam nadzieję że lepiej się czujesz? Zwykle nie oddaje mocy za darmo. - powiedziałam żartując.
- Czuję się świetnie, a kiedy ty tu jesteś to jeszcze lepiej!
- To dobrze. Bo jeśli jeszcze raz tak mi napędzisz strachu to sama własnoręcznie cię uduszę! - powiedziałam śmiejąc się i pocałowałam go w nos.

C. D. N.
Golden Stone, dokończ, bo jak nie to naprawdę cię uduszę!

niedziela, 16 września 2012

Od Golda c.d. opowiadania Kete

Kate zaczęła mnie przytulać.
- Kate.. ja... ja nie wiem co powiedzieć.. ty..mnie uratowałaś.
- Gold, kocham cię i nigdy nie dałabym ci umrzeć!
- Och Kate! - Pocałowaliśmy się.
- Masz takie piękne oczy Gold nie mogłabym ich stracić! - Spojrzałem na Nut. Siedziała jakby wryta w ziemię z oczmi wpatrującymi się raz we mnie raz w Kate. (Przypominało to tykanie zegara - tik-tak )
-Wy.... wy..... wy....- Wyjąkiwała co chwilę.
-Tak jesteśmy parą! - Krzyknęła Kate.
- To znaczy że będziecie małżeństwem?
- Ach tak! Zapomniałbym! - Wyciągnąłem zod kamienia drewnianą obrączkę z bursztynem który znalazłem.
- Kate, czy zostaniesz moją żoną?

<Błagam, błagam dokończ KATE!>

środa, 12 września 2012

Od Kate

Próbowałam ratować Golda. W pewnym momencie wpadł mi do głowy pomysł.
- Wiem jak uratować Golda!
- Jak? - zapytała zapłakana Nut.
- Wystarczy moc. - powiedziałam spokojnie. - Poświęce moją moc dla Golda!
- Nie możesz... - powiedział ktoś zza mnie.
- Wiem co mogę! - kszyczałam przez łzy. - Woda daje życie. Da je równiesz Goldowi!
- Sama woda nie uratuje Golda. - powiedziała Nut i położyła łapę na moim ramieniu. Uspokoiłam się.
- Sama woda nie. - powiedziałam spokojniej. - Potrzebne są tylko odpowiednie składniki. Nut, pozbieraj paproć, kilka szyszek sosnowych, wilcze łyko, kilka fiołków i naczynie ze świeżą krystaliczną wodą.
- Dobrze! - powiedziała i pobiegła.
Ja przygotowałam mały kociołek i czekałam na Nut. Kiedy dała mi składniki, wrzuciłam je do kotła i zaczęłam mówić:
- "Kochana Matko Naturo! Woda daje życie. Daje życie roślinom i zwierzętom. A ja; zwykły wilk nie jestem godna panować nad tym potężnym żywiołem. Żaden wilk nie powienien panować na żywiołami! Dlatego oddaje ci moją moc aby ona uratowała wilka w potrzebie. Zamieniam moc na życie."
Kiedy skończłam mówić rozciełam nożem żyłę z której kilka kropel krwi wpadło prosto do kotła. Nagle wywar zacząL zmieniać kolor. Najpierw stał się czerwony, później zielony, fioletowy, żółty, niebieski, różowy aż stał się przez roczysty jak woda. Wziełam drewnianą łyżkę, nabrałam do niej mikstury i podałam Goldowi do ust. Czekałam a obok mnie siedziała zapłakana Nut. Po kilku minutach Gold powoli spróbował się podnieść.
- Kate... - powiedział słabym głosem.
- Też cie kocham! - powiedziałam i zaczęłam go przytulać.
Oddałam moc za niego ale czyjeś życie zawsze jest ważniejsze niż moc.

C. D. N.

niedziela, 9 września 2012

Uwaga!

Cat*Wolf już nie ma na howrse. Sterowała ona Dragonem i jak ktoś jest chętny może kontynuować jego historie adoptując go.

Od Golda

Poczułem coś dziwnego... Widziałem Tiję płaczącą, i obraz jakiejś nieznanej mi wilczycy... Może jakaś telepatia między mną a Tiją. Nagle usłyszałem głos Blacka w mojej głowie,.
- To jest twoja matka.
-Mama? - To był głos Tiji. Pomyślałem ,ze skoro to matka Tiji to.. to i moja.
- Yyyy... - Wykrztusiłem. Podeszła Kate.
-Co ci jest? - Z całej siły próbowałem się ruszyć, ale nie mogłem. Nagle pojawił się Black... Jakieś przewidzenia mam czy co?O.o
- He, he idź do swojej laluni Junior. He matka cię tak nazwała? Zginiesz... Zaczęłem krzyczeć nie wiem dlaczego... Ale pojawiła się Nut chyba też jako zjawa.
- Ciii... Gold spokojnie... śpij, śpij. - Ja umieram czy co?! -.- Wtedy Kate zawołała :
- Halo! Pomóżcie! Stan Golda ciągle sie pogarsza! On... on jest bliski śmier... - Zaczęła płakać. Przyszli wszyscy i patrzyli się na mnie. Czółem że ledwo trzymam powieki otwarte...
<Dokończ Nut, albo ktoś inny>

Od Tiji

-Tija przecież to ja twój tatuś.
-Nie, nie poznaje cię.-powiedziałam.
-No przestań chodź i uwolnij mnie.
-NIE!-warknęłam.- Masz mi wszystko opowiedzieć! Czy Menna była moją mamą czy nie?! I Czy Gold Stone jest moim bratem?
-Ojeju i znowu muszę się tłumaczyć- "mój ojciec" przewrócił oczami.
-Gadaj!-zawyłam.
- I to w tobie lubię - uśmiechnął się.
Patrzyłam na niego i w końcu uśmiech znikł z jego twarzy. Mam tak wyćwiczone spojrzenie że jak ktoś wpatruję się w moje oczy traci pewność siebie.
-Dobra usiądźcie to trochę potrwa. Okej twoją  prawdziwą matką nie była Menna tylko Seli. Ale wrócę od początku. Kiedyś rozmawiałem z Seli zauroczyłem się w niej,ale to było chwilowe. Bo miesiąc po tym jak poznałem waszą matkę, wpadłem na waderę Menne, rozmawialiśmy i wiedziałem że  naprawdę zakochałem się w niej i to ta jedyna , niestety Seli urodziła was Juniora, Rena i ciebie. Powiedziała mi że to są moje dzieci i nie mogę jej tak zostawić. Miała racje kodeks który podpisałem (u watahy w której tymczasowo przebywaliśmy)tak nakazywał. Chyba że dzieci urosną, odejdą lub... umrą.
Pewnego dnia poszliśmy na spacer  nagle las zaczął płonąć. Matka położyła się na ziemi osłaniając Golda, ty wlazłaś na drzewo. Ren nie słuchał się i wbiegł w sam środek płonącego lasu bo myślał że tam będzie bezpiecznie. Chciałam pomóc waszej mamie, ale zawahałem się i w tym momencie ogień zaczął ją spalać. Krzyknęła"Ratuj Tiję".  Sciągnełem cię z drzewa i zacząłem uciekać.  Gdy się jeszcze obejrzałem usłyszałem od Seli coś na "R". I ogień przesłonił mi widok. Gdy byłem już bezpieczny wilki-wody gasiły pożar. Musiałem się tobą zaopiekować. Co dziwne nie miałaś mieć żadnych mocy, ale gdy cię przyniosłem. Za nami przyleciała jakby wstęga, Ledwo widoczna, letko czerwona i wstąpiła w ciebie. I zaczęłaś się bawić ogniem. Teraz myśle że mógł być to duch matki. Dobra mała przerwa, strasznie chce mi się pić.-przerwał a ja dopiero teraz zobaczyła ile zebrało się wilków.
Gdy wybił trochę wody znów zaczął opowieść
-Na czym skończyłem a tak nauczyłaś się kontrolować ogień. Niedługo potem Menna urodziła mi 4 szczeniątka z którymi się wychowałaś i myślałeś że Menna jest twoją matką. Dalej wiesz co się działo.Po roku odeszłaś z watahy bo oskarżyli się o 3 podpalenia w tygodniu co nie było prawdą. I koniec-schylił łep. A ja miałam ochotę go walnąć.
Menna wyglądała tek :
 
Pamiętam ją. Ale chce wiedzieć jak wyglądała Seli.
-Wiem że potracisz mi pokazać jak wyglądała moja matka. Masz holograficzne oczy.
-Och.-Black przewrócił oczami.-No dobra zrobię to dla ciebie.
Użył swojej magi naszym oczom ukazał się obraz holograficzny:
Łzy napłynęły mi do oczu.
-Mama-powiedziałam
(niech ktoś dokończy proszę )





Od Golda

Ledwo usłyszałem co Tija mówi, a jednak... Tija była moją przyjaciółką, ale nigdy nie pomyślałbym że to moja siostra... Trochę dziwnie się czółem.
- Posmosy! - Powiedziałem (miałem spuchnięty język). Nadbiegła Kate.
-Och Gold, nic ci nie jest? - Powiedziała.
-Yyyy...- Ledwo wydałem z siebie ten dźwięk.
-Hej! Tu leży zparaliżowany! - Krzyknęła, i trochę wilków przyszło. A rozmowa Nut, Tiji i (tego którego nie będę nazywać ojcem).
- To ty Tija?
- Tak, to ja tato!
- Chodż do mnie! Uwolnij mnie!
-Nie. Nie mogę. Przez to co zrobiłeś Goldowi?! Nigdy.
- Tijuś kochana proszę.
-Nie! Za to że jesteś zdrajcą?! - Krzyknęła. A mnie akurat zanosili do jaskini. Gdy mnie położyli Kate mnie pocałowała.
-Trzymaj się kotku...-Powiedziała słodko.
-Yyyy... - Starałem się powiedzieć kocham cię. Widziałem że nut nas podsłuchuje.

Od Nut

Biegłam szybko niosąc Golda. Po drodze wyłam o pomoc . Dragon poszedł pomóc Toboemu a mi przyszła z pomocą Tija. Zaniosłyśmy Golda do Kate. Gdy weszłyśmy do jej lecznicy myślałam że Kate zaraz zemdleje.
-C..co się stało?-spytała a ja widziałam że łzy cisną jej się do oczu. Wiedziałam że coś do siebie czuli. Może są już parą? Ale te myśli nie teraz. Gold się wykrwawiał i był nieprzytomny.
-Gold poznał ojca, który chciał go zabić, no była opowieść o przeszłości i Gold rzucił się na Blacka. Szczegóły potem.
Kate najwyraźniej miała mieszane uczucia jakby nie mogła się zdecydować czy jest wściekłą, smutna, czy załamana. Podała mu jakiś wywar z pokrzywy,niebieskich jagód i innych roślin powiedziała że może trochę spuchnąć mu język ale wyjdzie z tego. Do karku przyłożyła opatrunek z rzadkiej rośliny. Postanowiliśmy go przenieść do naszej jaskini bo Gold jeszcze nie miał swojej własnej. Kiedy przenosiliśmy go we trzy,ja,Kete, i Tija, właśnie Dragon i Toboe przyprowadzili Blacka na dziedziniec (a raczej przypchali bo Black nadal był w wirze ) i kierowali go do wiezienia. Nagle Tija stanęła jak wryta przez co Gold spadł , pokulgał się i wydał z siebie chichy jęk.
-Tata?- powiedziała Tija.
Nie tego chyba za wiele na ten dzień :/

(dokończ Gold,lub ktokolwiek inny )

sobota, 8 września 2012

Od Golda

Zaczeliśmy się szarpać. Nie pozwalam tak mówić na Kate. To.. to mój czóły punkt.
- Nie przeżyjesz tej walki ojcze!
-Ha! W tym się mylisz! - Ugryzł mnie bardzo mocno w kark.
-Aaaa! - W tym czasie chwyciłem go za szyję i zacząłem dusić Blacka. Gdyby nie powiedział tego o Kate nie zrobił bym tego. Nagle Nut odciągnęła mnie od jego szyji, a ja czułem że przez to ugryzienie jestem sparaliżowany. Nie dość że byłem cały we krwi, to nie mogłem ruszyć łapami. Przybiegł Toboe.
- Pomóc? - Nie widziałem Toboe z tej strony...
- Tak ja zaniosę Golda do lecznicy a ty zanieś tgo wilka do wiezienia.
<Dokończ Nut>


Od Nut

Byłam w szoku. Zaczął świecić .
-Znalazłeś sobie nową dziewczynę i miałeś nowe dzieci, A NAS ZOSTAWIŁEŚ!!!- złościł się Gold.
-Kiedy byłem z twoją matką nie mieliśmy watahy, nie miałem wyboru...-mówił bardzo spokojnie.
-JAK TO NIE MIAŁEŚ WYBORU?!!-wściekał się Gold.
Już chciał się rzucić na ojca ale w  porę zareagowałam i postawiłam barierę powietrzną.
-GOLDZIE STONIE nie zniżaj się do jego poziomu.-starałam się mówić spokojnie.
-Ale, ale... -mówił Gold uspokajając się.
-Nie unoś się. Zdecydujemy co znim zrobimy ale mósich się uspokoić. Zabierzemy go do więzienia watahy i będziemy pilnować.
-Tak, tak Junior idź sobie do tej swojej laluni.-  zadrwił
Ojej, tego było za wiele nie zdążyłam zatrzymać Golda. Rzucił się na tatę lecz on wyglądał jakby na to czekał.

(dokończ Gold)

Od Golda

Mało mi łzy nie poleciały z oczu...
-Gold tej sprawy nie można rozwiązywać siłą rozwiążmy ją spokojnie...- Powiedziała spokojnie Nut... W tym czasie zrobiłem się jaskrawo żółty, uniosłem się na wysokość przynajmniej dziesięciu metrów moje oczy zapłonęły żywym ogniem a słońce zaświeciło jak nigdy. Zrobiło się bardzo gorąco około 40 stopni.
-Już pamiętam! - Mój głos zrobił się stanowczo grubszy.
-Już wiem dlaczego moja mama umarła! To przez ciebie! Zostawiłeś nas w tamtym lesie! To... to tego nie da się opisać! Ty zdrajco! Mama nas ocaliła a sama zginęła! Normalny ojciec zginął by za rodzinę!- Moje oczy coraz bardziej się rozpalały coraz większym ogniem.
- Zapomniałeś o nas! Grrrr....
<Dokończ Nut>

piątek, 7 września 2012

Od Nut

-Tego ci nie powiem i wypuść mnie bo ...-zagroził mi wilk.
-Bo co? bo mi zrobisz?-zaytałam.
Posyłał mi mordercze spojrzenie.
-Jak możesz zabić syna?! -spytałam się go.
-BO JAK JUŻ MÓWIŁEM moja wataha głoduje.
-A jesteś jej alfą?
-Nie ale jestem betą i prawą ręką alfy.
-Przecież głodem powinien się zająć alfa !
-Ale ja MUSZE go zabić tam czaka na mnie żona i dzieci...
-Dzieci?Żona?-przerwał Gold. -Mam rodzeństwo i  to..to moja mama .
-Nie twoja matka już dawno zde... zmarła.
Widziałam że Gold chce zadać tyle pytań i jednocześnie zabić "ojca"
(dokończ Gold )

Od Golda

Nut usiadła na stercie liści i zaczeła słuchać. A wtedy On powiedział.
-Dobra, dobra tak on jest moim synem i dostałem zlecenie od kogoś abym go zabił... Dostał bym za to dużo mięsa gdyż moja watacha głoduje...
-Wiesz nigdy nie dam zabić Golda...- Powiedziała Nut.
-Dobrze że nie wziąłem Kate ze sobą...-Mruknęłem pod nosem. A ich rozmowa trwała dalej :
- Tak ale wolałem poświęcić życie jednego wilka niż całej watachy!
- To akurat mnie nie obchodzi!
-A powinno! Mam propozycję dasz mi go zabić a ja nie zabiję ciebie...
-Phi! Zabić ? Mnie ? Ty mnie nawet niedotkniesz! Nie ośmiejesz się!
-Ośmieję!
-Nie! A wogóle kto cię nasłał?!
<Dokończ Nut>

czwartek, 6 września 2012

Od Nut c.d.op.Golda

Wylądowałam na ziemi.
-Grrrryyy- wyszczerzyłam zęby na obcego wilka. -ZOSTAW GO!! Jesteś na terytorium mojej watahy!!-rozkazałam tonem świadczącym że nie przyjmują sprzeciwu.
-"twojej watahy" haha ta nie będę się słuchał wilczycy.-zadrwił ze mnie.
Wyprostowałam się. I podeszłam do niego z luzem.
-Skoro tak bardzo chcesz dusić, zobaczymy jak będzie się czuł .-i odcięłam mu dopływ powietrza, uwolnił Golda i zaczął kaszleć.
-Nic ci nie jest?-spytałam Golda.
-(wdech) Nic ... chyba mi (wdech) nie jest.-wysapał.
Znowu spojrzałam na intruza.
-Masz coś jeszcze do weder?
Pomachał głową. Przywróciłam mu oddech ale za to uwięziłam go w mini tornadzie.
-Dobra nie wiem o co chodzi ale teraz mi wszystko wytłumaczycie. -powiedziałam spokojnie.
-Mogę zacząć.-powiedział Gold.
-Okej. A TY!-zwróciłam się do wilka.-Powiedz prawdę, uwierz nie chcesz okłamywać bo... silnej wilczycy.- i specjalnie sprawiłam że błysną za mną piorun. Może byłam za "ostra" ale nienawidziłam jak ktoś krzywdził kogoś z moich bliskich. A przez ostani rok i 6 miesięcy opiekowałam się Goldem .
Usiadłam na kupce  liści.
-Słucham
(dokończ Gold)

Jesień-Szkoła

Jest już jesień i zaczyna się szkoła dla młodych wilków. ;)

środa, 5 września 2012

Od Golda

Poszłem sprawdzić jak wygląda mroczny las wygrany po wojnie.... Był straszny... O.o I to baardzo. Co i rusz zawył jakiś nieznajomy wilk, ale nie bałem się... wcale...
-Witaj Goldzie Stonie . Jak tam zdrówko?
-Aaaa...! Proszę nie zabijaj!- Wcale się nie bałem -.-
-Nic się nie dzieje...
-A tak jakoś dobrze yyy... a co u ciebie?
-Grr....- Usłyszałem. To był jakiś wilk nie z naszej watachy...
-Kim jesteś.-Krzyknąłem a Ra zniknął.
- Jestem Black a ty?- Powiedział trochę milszym głosem.
- Gold... Golden Stone.
- Heh... Matka cię tak nazwała? He.
- Nie odpowiem na to pytanie. Nie powinneś być taki ciekawski.-Zbliżał się coraz bardziej...Nagle na mnie skoczył i zaczął dusić.
-Tak naprawdę nie jestem Sparki! Dobrze mnie znasz Juniorze... Jestem jestem twoim ojcem!- Nagle nadleciała Nut. Chyba słyszała co powiedział.
<Nut dokończ proszę>

poniedziałek, 3 września 2012

Od Galli c.d op. Zayn'a

- A, tak, tak! Ja jestem...
- Zayn! Zayn – usłyszałem. Spojrzałem na wejście do jaskini. Przy nich stała Gallia cała i zdrowa. Podbiegłem do niej.
- Gallio! Gallio! Nic ci nie jest! Nic – wysapałem.
- Tak, jestem cała. A ty jak się czujesz? – spytała zatroskana.
- Mi nic nie jest! Widzisz? Jestem cały – stwierdziłem.
- Tak, tak, darujmy już sobie te śpiewki – wtrąciła się Omena.
- Kim jesteś? – spytała Gallia.
- No nie, druga?! Jestem Omena, czarna z najczarniejszych wilczyc.
- To ty podpaliłaś nasz dom – krzyknęła Gallia i rzuciła się na wilczycę.
- Gallia nie...
- A masz padalcu jedny – krzyczała Gallia tarzając się z Omeną po ziemi.
- Gallia ona...
- A masz! Dobrze ci tak – krzyczała Gallia.
- Na wilczą paszczę zróbże coś bo ona mnie zaraz zabije – wrzeszczała wilczyca.
- Gallia! Przestań! To jest Omena! Ona nas uratowała – Gallia i wilczyca przestały się tarzać po ziemi.
- U... uratowała? – Jąknęła Gallia.
- Tak „padalcu”! Uratowałam was – fuknęła Omena.
- Oh, przepraszam... – Gallia zarumieniła się, a ja opowiedziałem jej o tym jak wilczyca nas znalazła.
- Tak, właśnie tak to było – potwierdziła wilczyca, gdy skończyłem jej historię.
- Ojej, tak mi przykro, że cię zaatakowa...
- Tak, tak, już dawno ci wybaczyłam. Czuję, że się polubimy. A teraz sio! Sio! Do wody! Jesteście cali czarni od sadzy! Wykąpiecie się to zjemy jabłka z ogniska.
- Jabłka – jęknąłem razem z Gallią.
- Tak, jabłka i nie marudzić mi tu póki nie spróbujecie!
- Yhym... – mruknęliśmy i wskoczyliśmy do wody.
- Wiesz... – burknąłem.
- Tak?
-  Martwiłem się o ciebie. Niezłego stracha mi narobiłaś!
- Głupek z ciebie – zaśmiała się Gallia – zamiast ratować siebie postanowiłeś ratować samice omega! To chore!
- To nie jest chore! Bardzo mi na tobie zależy – zrobiłem się cały czerwony.
- Wiesz, dla mnie ty też jesteś...
- No chodźcie kochasie, już jesteście umyci – krzyknęła Omena śmiejąc się. Pewnie słyszała naszą rozmowę i miała z tego nie mały ubaw. Oboje się zarumieniliśmy i wyszliśmy z wody. Otrzepaliśmy się.
Ogień już był rozpalony. Jabłka zamiast krwistej czerwieni teraz miały kolor raczej dobrze upieczonej babeczki.
- Jabłka gotowe. Szamać, nie gadać – powiedziała Omena widząc moją minę i minę Galli. Od niechcenia wziąłem jabłko do pyska.
- I jak? – spytała Omena.
- Mmm... Dobłe – wymamrotałem z pyskiem pełnym jabłek.
- Zayn ma raję – zgodziła się Gallia – pyszne te owoce!
- Omeno, czy mogłabyś nam opowiedzieć jakąś historię? – poprosiłem.
- Ja? No dobrze – zgodziła się wilczyca i zaczęła śpiewać:

„Byłam mała kiedy to zrozumiałam,
Przemocą nigdy się nie posługiwałam,
Rozumiałam co to miłość, radość.
I wiedziałam co to przyjaźń i moralność!
Ojcu się nie podobało to.
Wyrzucił mnie z rodziny ot co!
Ostatnia królewna,
Ostatnia watahy krewna...”

- Oh – westchnęła Gallia – ty jesteś...
- Tak, jestem ostatnią Królową Watahy Mrocznego Cienia...

Od Zayn'a

Obudziły mnie przerażające krzyki. Zerwałem się. Zobaczyłem okrutny widok. Cały las płonął żywym ogniem. Wilki krzyczały i uciekały, niektóre biły się z innymi wilkami, całymi czarnymi. Ich pełne żądzy, krwi i nienawiści oczy płonęły niewyobrażalnym blaskiem. Stałem jak wryty dopóki nie podbiegła do mnie Gallia. Krzyczała coś. W końcu ocknąłem się i zacząłem z nią uciekać przez las. Nagle przed nami załamało się drzewo. Paliło się. Skręciliśmy w inną stronę. Wszędzie było pełno ognia. Nic nie widziałem. Było czarno od dymu, wszędzie było słychać krzyki. Nagle Gallia runęła na ziemię. Nie miała już siły.

- Uciekaj głupku, ratuj siebie – jęczała. Nie mogłem tego znieść. Wziąłem ją za futro i zarzuciłem sobie na plecy. Biegłem tak na ślepo przez długi czas, krztusząc się dymem płonących drzew. Potknąłem się o jakiś konar. Wypadłem na polanę, która też była cała czarna od dymu. Słyszałem krzyki palących się wilków, mojej rodziny. Nie mogłem się ruszyć, nie miałem siły. W końcu dałem sobie spokój. Zrozumiałem, że to już koniec. Położyłem Gallię na ziemi i osłoniłem swoim ciałem. „To taki miał być mój koniec...” – myślałem. Zakręciło mi się w głowie. Wszędzie było ciemno. W końcu zapadła nicość...

***
Ocknąłem się w jakiejś jaskini. Nie rozumiałem, skąd się tu wziąłem. Podniosłem się. Przed moim nosem leżał martwy królik. Dla mnie. Szybko pożarłem danie, taki byłem głodny. Ruszyłem w stronę światła, wyjścia z jaskini. Przed nią stała wielka jabłoń osłaniająca wejście. Cała była w czerwonych jak zachód słońca jabłkach. Wszędzie rosła zieloniutka trawa. Od czasu do czasu wystawały z niej stokrotki.
-         Czy... czy ja jestem w niebie? – spytałem sam siebie.
- Nie, kretynie – usłyszałem za sobą. Odwróciłem się. Przede mną stała wilczyca taka sama, jak te wilki, które wznieciły pożar. Wpadłem w furię. Rzuciłem się na nią. Miałem ochotę ją rozerwać na strzępy, zabić i wywlec gdzieś spalając jej ciało w ogniu.
- No co? Chcesz mnie zabić? Za to, że ci pomogłam? – Wrzasnęła wilczyca. Zszedłem z niej.
- Jak to mi pomogłaś?
- No tak to – stwierdziła – szłam sobie polując na zajączki i króliczki – tu oblizała się – gdy nagle poczułam dym. Zamiast zajączków i króliczków pyk! Zobaczyłam was. Byliście nie przytomni! No to se pomyślałam: „Wilki to wilki, muszę uratować!” i ot jesteście – skończyła swoją opowieść.
- Przepraszam – zawstydziłem się – nie wiedziałem...
- Przyjmuję przeprosiny – fuknęła.
„Jaki charakterek” – pomyślałem, a wilczyca ciągnęła dalej:
- A tak w ogóle to się przedstawić nie zdążyłam! Jestem Omena, a ty?
- Ja? – zdezorientowałem się. Przestałem bujać w obłokach.
- Nie, ja! No ty, jak się nazywasz – powtórzyła Omena.

<dokończ Gallia>

niedziela, 2 września 2012

Od Golda C.D. opowiadania Kate

To było super! Nie sądziłem że się zgodzi... Przecież jestem od niej trochę młodszy. Dobra ale nikomu nie mówcie!
-Oh, Kate ja..ja nie wiem co powiedzieć!
-Nic nie mów!
-Ja...ja tak się cieszę że wkońcu się zgodziłaś!
-Ale na serio ! Mam wrażenie że ktoś nas podsłuchuje... Ciii....-Powiedziała szeptem.Słyszałem że jakiś wilk ucieka.
-Dobra to nic!-Powiedziałem-Najważniejsze że jesteśmy razem...-Powiedziałem starając się jeszcze uroczej....
-Tak Gold to najważniejsze...-Dodała.
-Wiesz.... wiem że to trudne pytanie... Ale chciałabyś mieć kiedyś dzieci? Nie teraz ale później... wiesz o co mi chodzi.... Proszę odpowiedz szczerze...
<Dokończ Kate proszę>